Dwujęzyczność jest obecnie nie tyle dodatkowym atutem, co koniecznością. Na rynku pracy, podczas podróży, ale też po prostu aby mieć dostęp do wielu treści w Internecie - czy to edukacyjnych, czy rozrywkowych.
Powszechnie wiadomo też, że dzieci znacznie łatwiej przyswajają języki. Wielu rodziców więc decyduje się na wspomaganie swoich pociech w nauce angielskiego już od najmłodszych lat, a nawet od urodzenia.
Dla niektórych 'uczenie' niemowlaków wydaje się być absurdalne. Ja jednak tak nie uważam. Co więcej, sama właśnie to robiłam. Efektem jest to, że moja córeczka w wieku niespełna 3 lat potrafi mówić po angielsku pełnymi zdaniami oraz rozumie polecenia, pytania, proste bajki i piosenki. Mimo braku jakiejkolwiek wiedzy gramatycznej niektóre jej wypowiedzi brzmią lepiej niż uczniów, którzy przychodzą do mnie przygotować się do matury ;) To oczywiście ekstremalny przykład, ale obrazuje coś bardzo ważnego. Nie tyle wiedza o tym kiedy używamy czasu present perfect continuous, ale umiejętność spontanicznego wyrażenia myśli i potrzeb powinna być nadrzędnym celem nauki języka obcego.
Oczywistym jest, że moja córka posługuje się tylko pojęciami jej znajomymi (zabawki, zwierzęta, rodzina, pogoda itd) i minie kilka lat zanim zetknie się z jakimiś abstrakcyjnymi pojęciami. Dlatego jej zasób słownictwa jest znacznie bardziej ograniczony niż wspomnianego maturzysty. To, co daje jej przewagę to umiejętność poprawnego zastosowania tych wyrazów, które zna w dłuższej wypowiedzi.
Dlaczego Iga potrafi mówić po angielsku a starsze dziecko uczące się angielskiego tylko w szkole (nie każde! to tylko przykład) lepiej czuje się w tłumaczeniu angielski - polski i nazywaniu przedmiotów? Ja z nią rozmawiam po angielsku. Kropka.
Nie jest to oczywiście jej jedyny kontakt z językiem, ale pierwsze zdania po angielsku usłyszała właśnie ode mnie będąc niemowlakiem. Poza słuchaniem mamy, moje dzieci (synek ma 9 miesięcy, więc w tym momencie jedynie słucha) mają kontakt z piosenkami, bajkami (te do co najmniej 1,5 roku staram się możliwie najbardziej ograniczać, jednak life is life ;P ) oraz książeczkami.
Ok Agata, ale Ty jesteś na poziomie C2. Jak ja mam mówić do dziecka skoro nie mam idealnej wymowy i nie znam wielu prozaicznych wyrażeń (jak np. wsuń po sobie krzesło)? Nie musisz być specjalistą/tką! Mów do dziecka ze swoją nieidealną wymową, niech ono słucha i 'załapie', że polski nie jest jedynym kodem w jakim porozumiewają się ludzie. O ile zapewnisz dziecku również inne modele wymowy (np. audiobooki, kreskówki) wszystko będzie OK!
Czy moje dzieci uczą się angielskiego wedle jakiegoś programu? Absolutnie nie. Moje dzieci przyswajają język spontanicznie, powoli, mogłoby się wydawać, że nawet - chaotycznie ;). Nie planuję czego ich nauczę, wszystko dzieje się samo, przez zabawę. Krótko mówiąc, korzystamy z okazji jakie przynosi życie. Zaznaczę przy tym, że rozmawiam z dziećmi przeważnie po polsku, a angielski jest dodatkowym sposobem komunikacji. Nie mam 'ciśnienia' na intensywną naukę, pozwalam temu procesowi dziać się w swoim tempie. Codzienny kontakt z językiem to u nas średnio ok. 2 godziny.
Jeśli czytasz ten wpis będąc rodzicem starszego dziecka, być może czujesz lekki zawód - rodzice dążący do dwujęzyczności zaczynają na ogół bardzo wcześnie. Nic jednak straconego! Możesz zacząć w dowolnym momencie: z dzieckiem w wieku przedszkolnym czy z nastolatkiem. Przewagą wdrażania drugiego języka u malutkich dzieci jest fakt, że będzie to proces totalnie naturalny. Zaczynając nagle mówić do 7-latka po angielsku możemy spodziewać się lekkiej konsternacji na początku, ale jeśli zrobimy z tego dobrą zabawę szybko może stać się to częścią codzienności.
Jeśli interesuje Was temat dwujęzyczności zamierzonej, koniecznie odwiedźcie profil English Speaking Mum na Instagramie. Znajdziecie tam wiele wskazówek, ciekawostek i słownictwo, którego warto nauczyć się będąc rodzicem. Justyna stworzyła również ebooki dla rodziców oraz recenzje popularnych bajek czy książeczek. Szukając innych kont o podobnej tematyce wpadłam na profil Dwujęzyczny Maluch, który również proponuje podobny zestaw treści.
Sama również mogę polecić kilka źródeł języka, z których korzystam wychowując dwujęzycznie. W dobie Internetu mamy ogromne możliwości. Prym na pewno wiedzie YouTube i Netflix, gdzie z łatwością wyszukamy bajki i piosenki po angielsku. Jeśli lubicie puszczać dzieciom coś wartościowego to z całego serca polecam piosenki Barefoot Books na YouTube oraz całą anglojęzyczną twórczość Pomelody (są na YT oraz mają aplikację na smartfony). Piosenki Barefoot Books oparte są na książeczkach z tej właśnie serii. Muzyka jest piękna i niebanalna, przyjemna też dla ucha dorosłego (warto dbać o swój kontakt psychiczny. 2 godziny Baby Shark'a może doprowadzić do klęski :) ) Właścicielami Pomelody jest dwójka inspirujących rodziców, którzy również wychowują swoich trzech synków dwujęzycznie.
Jeśli szukacie czegoś do czytania, w Usborne Books znajdziecie pozycje dla dzieci w każdym wieku. Ja uwielbiam serię Phonic Readers, które skupiają się na poprawnej wymowie (są przezabawne!) Kilka pozycji z tego wydawnictwa jest dostępnych w naszej biblioteczce.
Mnóstwo książek, gier planszowych i podobnych pomocy znajdziesz też w sklepach sieci TK Maxx. Nie zawsze trafiam tam na perełki, ale pierwsze książki dla mojej Igi kupiłam właśnie tam.
W poszukiwaniu anglojęzycznych książeczek możesz odwiedzić też.... second handy. Kiedy na początku swojej kariery uczyłam głównie dzieci to tam znajdowałam pierwsze pomoce naukowe, zazwyczaj za grosze.
A Wy macie jakieś ulubione materiały do nauki dla dzieci? Podzielcie się w komentarzach!
Comentarios